Każdego dnia w polskim spa jeden gość używa średnio od 200 do 500 litrów wody. To znacznie więcej niż zużywa przeciętna rodzina w domu przez cały dzień.
Hotel spa w Tatrach niedawno policzył swoje rachunki – wyszło im dokładnie 300 litrów na osobę. Mnożymy to przez liczbę gości i robi się z tego poważny problem. Zwłaszcza że Polska ma tylko „1 600 m³ wody na osobę rocznie”, co stawia nas wśród krajów z najniższymi zasobami w całej Unii Europejskiej.
Dane z 2023 roku pokazują, że sytuacja się pogarsza. Susze, rosnące temperatury, więcej obiektów spa – wszystko idzie w złą stronę. A my dalej napełniamy jacuzzi i luksusowe wanny, jakby woda była nieskończona.
Spa a woda dlaczego oszczędność nie może czekać?

W 2025 roku na branżę spadają nowe naciski. „Niebieski Ład” Unii Europejskiej wprowadza ostrzejsze wymogi dotyczące gospodarowania wodą. Jednocześnie prezydent w listopadzie zawetował ustawę wodną, co tworzy dziwną sytuację – z jednej strony europejskie regulacje, z drugiej brak jasnych krajowych przepisów.
Goście też zmieniają oczekiwania. Coraz częściej pytają o ekologiczne rozwiązania. Chcą luksus, ale nie za cenę niszczenia środowiska. To może brzmi jak sprzeczność, ale tak właśnie wygląda dzisiejszy rynek.
Problem jest realny i nie może czekać na lepsze czasy. Dlatego warto przyjrzeć się:
- Jak branża spa radziła sobie z ograniczeniami wodnymi w przeszłości
- Które technologie oszczędzania wody działają w praktyce polskich obiektów
- Jakie korzyści finansowe daje świadome zarządzanie wodą
- Co zrobić, żeby spełnić oczekiwania gości i jednocześnie oszczędzać
Nie da się udawać, że problem nie istnieje. Każda kropla się liczy, a decyzje które podejmujemy teraz, będą kształtować przyszłość całej branży.
Żeby zrozumieć, dokąd zmierzamy, trzeba najpierw spojrzeć na to, skąd przyszliśmy.
Od term rzymskich do „Niebieskiego Ładu” UE – ewolucja zarządzania wodą w spa
Czasem zastanawiam się, jak to możliwe, że starożytni Rzymianie mieli lepsze podejście do wody w swoich termach niż my jeszcze 30 lat temu. Oni przynajmniej myśleli o cyrkulacji i jakości – my po prostu puszczaliśmy kranami.
| Rok | Wydarzenie/Skutek |
|---|---|
| Starożytność | Termy rzymskie – pierwsze systemy recyrkulacji |
| 1989-2000 | Transformacja w Polsce – woda traktowana jako nieograniczony zasób |
| 2000 | Ramowa Dyrektywa Wodna 2000/60/WE |
| 2004 | Wejście Polski do UE – nowe standardy |
| 2006 | Pierwsze systemy monitoringu w spa Zakopane |
| 2015, 2018-2019 | Susze jako punkt zwrotny |
| 2020-2021 | Pandemia i wzrost świadomości ekologicznej |
Lata 90. to była zupełnie inna epoka. Pamiętam relacje z prywatnego sanatorium w Ciechocinku – woda lała się strumieniami, nikt nie liczył kosztów. Po dekadach niedoborów wszystko wydawało się nagle dostępne bez granic. Właściciele myśleli głównie o zysku, a nie o zrównoważonym rozwoju.
Prawdziwa zmiana przyszła z Unią Europejską. Ramowa Dyrektywa Wodna brzmi może nudno, ale to ona zmieniła wszystko. Nagle musieliśmy monitorować każdą kroplę. W 2006 roku spa w Zakopanem jako jedne z pierwszych wdrożyły systemy śledzące zużycie – wcześniej nikt nawet nie wiedział, ile dokładnie używamy.
Susze z lat 2015 i 2018-2019 były jak zimny prysznic dla całej branży. Nagle okazało się, że ta „nieskończona” woda ma swoje granice. Raport „Zasoby wodne w Polsce” z 2021 roku wprost stwierdza: „Ekstremalne zjawiska pogodowe wymusiły rewizję dotychczasowych praktyk w sektorze turystyki zdrowotnej”.
Pandemia COVID-19 dziwnie przyspieszyła wszystko. Ludzie siedzieli w domach, myśleli o zdrowiu, o środowisku. Google Trends pokazuje wzrost zapytań o „eko spa” aż o 70% w 2021 roku. To nie przypadek – klienci zaczęli wybierać miejsca, które dbają o planetę.
Dzisiaj mamy Europejski Zielony Ład i jego „Niebieski Ład” skupiony na wodzie. To kolejny krok w ewolucji, która trwa już tysiące lat. Od rzymskich akweduktów, przez beztroskie lata 90., aż po dzisiejsze inteligentne systemy zarządzania.
Cała ta droga pokazuje jedno – świadomość przychodzi przez konieczność. Rzymianie musieli oszczędzać, bo woda była cenna. My zapomnieliśmy tej lekcji na kilkadziesiąt lat, ale klimat i regulacje przypomniały nam o niej dosyć brutalnie.
Technologie i procedury, które dziś zmniejszają zużycie o 50 %
Dziś instalujemy rzeczy, o których dziesięć lat temu mogliśmy tylko marzyć. Właściciel spa w Sopocie pokazywał mi ostatnio aplikację na telefonie – w czasie rzeczywistym widział, ile wody zużywa każde urządzenie w obiekcie. To nie science fiction, to standardowa technologia IoT.

Systemy recyklingu wody szarej działają naprawdę prosto. Woda z pryszniców trafia do specjalnego zbiornika, przechodzi przez filtr UV, który eliminuje bakterie, potem przez membranę osmotyczną. Czysta woda wraca do obiegu. Koszt? Około 50-100 tysięcy złotych za instalację. Brzmi drogo, ale redukcja zużycia o 50 procent robi wrażenie.
Czujniki IoT to już inna bajka. Mierzą WUE – Water Use Efficiency – pokazują dokładnie, gdzie marnujemy wodę. W Sopocie testują aplikację, która wysyła alert, gdy zużycie przekracza normy. Pracownik od razu wie, że gdzieś jest awaria albo ktoś zostawił odkręcony kran.
Z prostszych rozwiązań – perlatory i prysznice niskoprzepływowe. Przepływ 6-9 litrów na minutę zamiast standardowych 15-20. Dane z Gov.pl z 2022 roku pokazują oszczędność na poziomie 40 procent. Goście często nawet nie zauważają różnicy w komforcie.
Zamknięte obiegi w basenach to technologia, którą widziałem w warszawskim spa w 2021 roku. Odparowanie mniej niż 1 procent dziennie. Woda krąży w pętli, tylko uzupełniamy straty. System automatycznie dozuje chemię, monitoruje pH.
Procedury operacyjne też się zmieniły:
- Codzienne sprawdzanie wskaźników WUE przez personel
- Cotygodniowe przeglądy instalacji recyklingu
- Miesięczne kalibracje czujników IoT
| Technologia | Koszt instalacji | % oszczędności | Przykład |
|---|---|---|---|
| Recykling wody szarej | 50.000-100.000 zł | 50% | Spa Sopot 2025 |
| Czujniki IoT WUE | 15.000-25.000 zł | 30% | Testowe wdrożenie |
| Prysznice niskoprzepływowe | 5.000-10.000 zł | 40% | Dane Gov.pl 2022 |
| Zamknięty obieg basenu | 80.000-150.000 zł | 60% | Warszawa 2021 |
Efektywność tych rozwiązań zależy od wielkości obiektu i profilu gości, ale liczby nie kłamią – oszczędności są realne.
Instalacje te wymagają początkowych nakładów, ale każda z technologii ma swoje uzasadnienie ekonomiczne i zwrot z inwestycji.
Bilans korzyści – wpływ ekonomiczny i społeczny ekologicznych spa
Zastanawiałem się ostatnio, czy te wszystkie ekologiczne rozwiązania w spa to faktycznie dobry biznes, czy tylko ładnie brzmi w marketingu. Liczby mówią swoje.

Hotel z sieci Orbis po instalacji systemu oszczędzania wody odnotował spadek rachunków o 22,3% już w pierwszym roku. To konkretne pieniądze – przy miesięcznych kosztach wody na poziomie 15 tysięcy złotych, oszczędność wyniosła ponad 3300 złotych miesięcznie. Okres zwrotu inwestycji? Niecałe trzy lata.
| Nakład początkowy | Roczna oszczędność | Okres zwrotu |
|---|---|---|
| 120.000 zł | 39.600 zł | 3,0 lat |
„Klienci dzisiaj świadomie wybierają obiekty dbające o środowisko” – tłumaczy ekspert z branży turystycznej. I ma rację. Raport Rp.pl z 2023 roku pokazuje wzrost rezerwacji o 15% wśród turystów szukających ekologicznych opcji. To nie są już pojedyncze przypadki, to trend.
Ale najbardziej zaskakuje mnie aspekt społeczny. Badanie PAN z tego roku wykazało, że goście edukowanych o oszczędzaniu wody skracają czas prysznica z 8 do 5 minut. Brzmi niewiarygodnie, ale sprawdza się w praktyce. Ludzie po prostu potrzebują przypomnienia.
Spa komunikujące swoje działania proekologiczne buduje zupełnie inny wizerunek marki. Redukcja emisji CO₂ o 15% dzięki recyklingowi wody to argument, który trafia do coraz szerszej grupy klientów. ONZ już w 2020 roku wskazywało takie praktyki jako wzorcowe dla branży turystycznej.
ROI to jedno, ale zmiana postrzegania marki to inwestycja długoterminowa. Klienci płacą więcej za usługi firm odpowiedzialnych społecznie. Niektórzy wracają częściej, polecają znajomym.
Wdrożenia ograniczające zużycie wody przestają być kosztem, a stają się inwestycją. Finansową i wizerunkową jednocześnie. Za kilka lat może się okazać, że to już nie opcja, ale konieczność rynkowa.
Kierunek: spa bez śladu wodnego – co dalej i jak możemy przyspieszyć zmianę
Właściwie to nie ma co się oszukiwać – spa bez śladu wodnego brzmi jak science fiction, ale dane pokazują co innego. Może za chwilę będziemy się zastanawiać, dlaczego tak długo zwlekaliśmy z tym kierunkiem.

Prognoza ONZ mówi jasno: do 2030 roku nawet 80% polskich spa może osiągnąć zero-waste wodę. To nie jest optymistyczna wizja, tylko realne założenie oparte na obecnych technologiach i trendach. Widzimy już pierwsze obiekty, które testują systemy zamkniętego obiegu wody czy filtry nowej generacji.
Ciekawe, że równolegle rozwija się trend „suchych” zabiegów wellness. Sauny infrared, masaże kamieniami, terapie dźwiękiem – wszystko to wymaga minimalnych ilości wody. A AI-optymalizacja harmonogramów basenów? To już działa w kilku miejscach. System sam reguluje, kiedy basen napełnić, a kiedy go zamknąć.
Jeśli myślisz o konkretnych krokach, oto lista rzeczy do zrobienia już teraz:
- Przeprowadź audyt WUE (wskaźnik wykorzystania wody) – bez tego nie wiesz, gdzie stoisz
- Zainstaluj aplikację mobilną dla gości do rezerwacji zabiegów – optymalizuje to zużycie zasobów
- Wymień standardowe prysznice na te z ogranicznikami przepływu
- Wprowadź system zbierania wody deszczowej choćby do podlewania
- Zacznij oferować więcej zabiegów „na sucho” – goście często tego właśnie szukają
Niektóre spa już testują systemy, które przewidują zapotrzebowanie na wodę na podstawie rezerwacji. Brzmi skomplikowanie, ale w praktyce to po prostu inteligentne zarządzanie tym, co mamy.
Do 2028 roku prawdopodobnie zobaczymy pierwsze w pełni autonomiczne systemy wodne w spa. Do 2030 – to może być już standard, nie wyjątek. Pytanie tylko, czy chcemy być pionierami tej zmiany, czy czekać, aż konkurencja nas wyprzedzi?
Kazz
redakcja Premium Journalist

