Dziesiątki miliardów dolarów płyną właśnie w kierunku Morza Czerwonego – to chyba najambitniejsza fala inwestycji turystycznych, jaką region widział. A wszystko po to, żeby stworzyć coś więcej niż zwykłe hotele przy plaży. Mówimy o całych miniaturowych miasteczkach, które mają zmienić definicję luksusowego wypoczynku.
Nowe kurorty Morza Czerwonego – wersja premium

Te kompleksy to nie tylko pięciogwiazdkowe hotele. To zintegrowane projekty, które łączą:
- Hotele i wille klasy 5-7 gwiazdek
- Sztuczne laguny z kontrolowaną czystością wody
- Prywatne plaże dostępne wyłącznie dla gości
- Strefy handlowe, gastronomiczne i rozrywkowe w jednym miejscu
Brzmi imponująco? No właśnie – i dlatego zarówno Egipt, jak i Arabia Saudyjska postawiły na tę kartę. Dla Saudów to część Vision 2030, próba uniezależnienia gospodarki od ropy. Egipt z kolei chce wyjść poza Kanał Sueski jako główne źródło przychodów.
Ale dlaczego akurat Morze Czerwone? Cóż, to jeden z najpiękniejszych akwenów świata – krystalicznie czysta woda, około 250 gatunków koralowców i bioróżnorodność, która przyciąga nurków z całego globu. Idealne warunki do snorkelingu, nurkowania i po prostu podziwiania podwodnego życia.
Żeby zrozumieć, jak doszliśmy do tego punktu, warto cofnąć się trochę w czasie.

Od rybackich wiosek do projektów za miliardy – tło zmian
Od Hurghady do Sharm El‑Sheikh – narodziny kurortów
W latach 70. XX w. egipski rząd spojrzał na senną Hurghadę i kilka rybackich przystani wokół Sharm El‑Sheikh i zobaczył… dolary. Masowa turystyka ruszyła pełną parą: all inclusive, tanie pakiety, autokarami na plażę. Lata 80.-90. przyniosły pierwsze międzynarodowe marki – Hilton, Four Seasons – które otworzyły segment premium, ale wciąż w modelu „dużo pokoi, niskie ceny”.
Kryzysy i Vision 2030 – zwrot ku ultra‑luksusowi
Potem przyszły wstrząsy. Rewolucja arabska 2011 r. spowodowała odpływ turystów, a katastrofa lotu Metrojet w 2015 r. była ciosem – spadek o jakieś 80%, Sharm wyglądało jak miasto duchów. Egipt i Arabia Saudyjska zrozumiały: konkurować ceną to ślepa uliczka. Start programów Vision 2030 po 2016 r. zmienił wszystko – stawką stały się mega‑projekty (Red Sea Project, NEOM) i turystyka „high‑end”, nie kolejne rzędy parasoli.
Ewolucja? Od tanich pakietów do ultra‑luksusowych, kameralnych resortów z ekologicznym PR‑em, pod presją środowisk domagających się zrównoważonego rozwoju. Pierwsze hotele Red Sea Global otworzyły drzwi w 2024 r. – symbolicznie inaugurując nową fazę rywalizacji. Historia przygotowała grunt: dzisiejsze miliardy to odpowiedź na dekady prób, błędów i gwałtownych zwrotów strategii.
Co wyróżnia nowe kompleksy – luksus, ekologia i technologie
Kiedyś turystyczne „wszystko wliczone” nad Morzem Czerwonym to był jeden hotel, basen i bufet. Dziś powstają tu całe samowystarczalne miasteczka, w których luksus miesza się z technologią i – przynajmniej na papierze – troską o rafę koralową. Pytanie, czy to naprawdę da się pogodzić.

Egipskie mega‑projekty: Marassi i nowy kurort pod Hurghadą
W Egipcie skala robi wrażenie. Marassi Red Sea – to 12 hoteli, ok. 400 m plaży, sztuczne laguny rozlewające się na 10 ha i cena śmiało liczona w 900 mld EGP. Na południe od Hurghady szykują kolejny – 12 superluksusowych marek, pływające kabiny noclegowe inspirowane Malediwami, 500 sklepów. Wszystko pod hasłem „destination resort”: masz tu sklep, galerię, klub, SPA, nawet własny ambulans. Po co wyjeżdżać?
Red Sea Global – zero‑carbon luksus w Arabii Saudyjskiej
Arabia Saudyjska podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. Obszar Red Sea Global to 28 000 km² – 90% pozostaje nietknięte. Plan: 50 resortów do 2030 r., 100% energii z OZE, zero śladu węglowego. Six Senses i Ritz‑Carlton Reserve już działają, monitoring raf odbywa się dronami, plastik wyeliminowano. Brzmi pięknie, prawda?
Kluczowe różnice:
- Egipt: przystępniejszy (choć wciąż premium), duże skale inwestycji, mniejsza prywatność
- Arabia Saudyjska: ekskluzywne VIP, ogromne strefy chronione, filozofia zero‑carbon
- Oba: deklarują ochronę raf (ok. 250 gatunków koralowców), ale ekolodzy ostrzegają – budowa na taką skalę to ryzyko dla delikatnych ekosystemów
Przyszłość pokaże, na ile te obietnice ekologii okażą się realne, a na ile to greenwashing.

Dokąd zmierza wybrzeże Morza Czerwonego – szanse i ryzyka
Stawką nie jest tylko komfort twojej zimowej wycieczki. To również to, jak będzie wyglądać całe wybrzeże Morza Czerwonego za kilka lat – i czy znajdziesz tam jeszcze rafy koralowe, bezpieczne plaże i przystępne ceny.
Cele do 2030 r. – kto wygra wyścig o turystów?
Egipt stawia sobie ambitny cel: 30 mln turystów rocznie (w 2024 r. było to 14,9 mln). Arabia Saudyjska idzie jeszcze dalej – chce osiągnąć 100 mln gości i podnieść udział turystyki do ok. 10% PKB, a ruch nad Morzem Czerwonym ma się podwoić. Konkurencja rośnie, a wraz z nią nacisk na budowę ultra-luksusowych prywatnych wysp, rozbudowane strefy wellness i medyczne SPA oraz personalizację z użyciem AI (rezerwacje, obsługa gościa). All inclusive „wyższego poziomu” staje się normą.

Ale są też poważne ryzyka:
- Bezpieczeństwo – we wrześniu 2025 r. inwazja rekinów zmusiła do zamknięcia ok. 10 plaż w rejonie Hurghady i Makadi, w tym przy hotelach 5*. Pamięć o atakach terrorystycznych wciąż budzi obawy.
- Ekologia – wybielanie raf, presja budowlana i presja na ekosystemy.
- Napięcia społeczne – rosnące ceny nieruchomości i napięcia lokalne.
Jak podróżować i inwestować odpowiedzialnie nad Morzem Czerwonym
Dla polskiego turysty Egipt pozostaje atrakcyjny – relatywnie niskie ceny, liczne czartery do Hurghady. Ale przed rezerwacją warto sprawdzić:
- Aktualne standardy bezpieczeństwa plaż
- Certyfikaty ekologiczne resortu
- Opinie dotyczące jakości obsługi i ratownictwa

Jeśli myślisz o zakupie apartamentu – porównaj ceny do Malediwów i oceń długoterminową stabilność projektu. Odpowiedzialne wybory dzisiaj mogą zaprocentować jutro.
NOah
redakcja podróże & lifestyle
Luxury News

